Nieustanna agonia Jezusa w łonie swej Matki z Miłości do stworzenia

Jezus przyjmując postawę najbiedniejszego spośród wszystkich żebraków, wyciąga do nas swoją maleńką rączkę i prosi nas o litość, chce naszych dusz, naszych uczuć i naszych serc. Poniżej niektóre fragmenty zaczerpnięte z pierwszego tomu dziennika Luizy Piccarrety, „Małej Córeczki Woli Bożej”, ukazujące niezgłębione cierpienia Jezusa w łonie swej Matki.

Dzieci moje, oddajcie Mi swoje serce. Zstąpiłem z Nieba, aby je zdobyć

Córko moja, nie pozostawiaj Mnie samego. Połóż swoją głowę na łonie mojej drogiej Mamy, a wtedy nawet z zewnątrz usłyszysz moje łkania i moje prośby. Kiedy widzę, że ani moje łkania, ani moje prośby nie budzą u stworzeń współczucia dla mojej Miłości, przyjmuję postawę najbiedniejszego spośród wszystkich żebraków i wyciągam swoją maleńką rączkę, i proszę przynajmniej przez litość, jako jałmużnę, o ich dusze, ich uczucia i serca. Moja Miłość za wszelką cenę chciała zdobyć serce człowieka.

A kiedy zobaczyłem, że po siedmiu eksplozjach mojej Miłości był nadal oporny, udawał głuchego, nie dbał o Mnie i nie chciał Mi się oddać, moja Miłość chciała się posunąć jeszcze dalej. Powinna była się zatrzymać, ale nie, chciała wyjść dalej poza swoje granice. Sprawiła, że już z łona mojej Mamy głos mój docierał do każdego serca, i to w najbardziej ujmujący sposób, najżarliwszą modlitwą, najbardziej przenikliwymi słowami… Czy wiesz, co do nich mówiłem? „Dzieci moje, oddajcie Mi swoje serce. Dam wam wszystko, co tylko chcecie, pod warunkiem że dacie Mi w zamian swoje serce. Zstąpiłem z Nieba, aby je zdobyć. Och, nie odmawiajcie Mi go! Nie czyńcie złudną mojej nadziei!”.

A kiedy widziałem, że byli oporni, a co więcej, wielu odwracało się do Mnie plecami, zaczynałem łkać, składałem swoje maleńkie rączki, płakałem i głosem zduszonym od płaczu dodałem: „Oj, oj, jestem maleńkim żebrakiem. Czy nie zechcesz oddać Mi swojego serca przynajmniej jako jałmużny?” Czyż nie jest to największym nadmiarem mojej Miłości, czyli to, że Stwórca, aby się zbliżyć do stworzenia, przybiera postać maleńkiej dzieciny, gdyż nie chce go przestraszyć, i przynajmniej jako jałmużnę prosi go o jego serce? A kiedy widzi, że stworzenie nie chce Mu go dać, błaga, łka i płacze.

A potem słyszałam, jak do mnie mówił: A czy ty nie zechcesz Mi oddać swojego serca? Może i ty chcesz, żebym łkał, błagał i prosił o to, byś Mi oddała swoje serce? Czy chcesz odmówić Mi jałmużny, o którą cię proszę?

I gdy to mówił, słyszałam, jakby łkał. A ja: Jezu mój, nie płacz, oddaję Ci swoje serce oraz całą siebie. […]

Dziewiąta eksplozja mojej Miłości: nieustanna agonia i śmierć z Miłości do stworzenia

Córko moja, mój stan jest coraz bardziej bolesny. Jeśli Mnie kochasz, utkwij we Mnie swój wzrok i zobacz, czybyś nie mogła przynieść swojemu maleńkiemu Jezusowi jakiegoś wytchnienia. Jedno czułe słówko, jeden uścisk lub jeden pocałunek uciszy mój płacz i złagodzi moje cierpienie.

Posłuchaj, moja córko, po tym jak oddałem osiem eksplozji swojej Miłości, które człowiek tak źle Mi odwzajemnił, moja Miłość nie dała za wygraną i chciała dodać dziewiątą eksplozję do ósmej. A były nią moje troski, moje palące westchnienia i płomienne pragnienia, żeby wyjść z matczynego łona i objąć człowieka. A to doprowadzało moje maleńkie Człowieczeństwo, jeszcze nienarodzone, do takiej agonii, że dochodziło Ono do wydania z siebie ostatniego tchnienia. Ale gdy miałem wydać ostatnie tchnienie, moja Boskość, która była ze Mną nieodłączna, stopniowo dawała Mi życie. W ten sposób odzyskiwałem życie, żeby kontynuować swoje konanie i ponownie znosić śmierć.

Była to dziewiąta eksplozja mojej Miłości: nieustanne konanie i nieustanna śmierć z miłości do stworzeń. Och, jakież długie konanie przez dziewięć miesięcy! Och, jakże Miłość Mnie dusiła i doprowadzała do śmierci! I gdybym nie posiadał w sobie Boskości, która za każdym razem, gdy się zbliżałem do końca, odnawiała we Mnie życie, to Miłość byłaby Mnie wyniszczyła, zanimbym ujrzał światło dzienne.

Potem dodał: Spójrz na Mnie, posłuchaj, jak konam, jak moje maleńkie Serce uderza, dyszy i płonie! Spójrz na Mnie, Ja teraz umieram!

I pogrążył się w głębokim milczeniu. Ja czułam, jakbym umierała, a krew krzepła mi w żyłach. Drżąc, mówiłam do Niego: Miłości moja, Życie moje, nie umieraj, nie zostawiaj mnie samej! Ty chcesz miłości, więc będę Cię kochała i już więcej Cię nie opuszczę. Daj mi swoje płomienie, abym Cię mogła kochać jeszcze bardziej i całkowicie się wyniszczyć dla Ciebie.

Nowenna Bożego Narodzenia 

Nowenna Bożego Narodzenia

Boże Narodzenie przygotowane i opowiedziane przez Luizę Piccarretę to dziewięć eksplozji Miłości Jezusa w łonie swej Matki wyrażonych w nowennie przygotowującej do święta Bożego Narodzenia.

Nowenna ukazuje niezgłębioną miłość i niezgłębione cierpienia naszego błogosławionego Pana Jezusa Chrystusa z miłości do nas i dla zbawienia dusz.

Nowenna została zaczerpnięta z pierwszego tomu dziennika Luizy Piccarrety, Małej Córeczki Woli Bożej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *