Jezus przed Piłatem, który pokazuje Go ludowi i skazuje na śmierć

Jezus skazany na śmierć (9 do 10 rano)– tekst zaczęrpnięty z książki Luizy Piccarrety, Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa:

Jezus ponownie przed Piłatem, który pokazuje Go ludowi

Mój ukoronowany Jezu, moje biedne serce, zranione Twoją Miłością i przebite Twoim bólem, nie może bez Ciebie żyć. Dlatego szukam Cię i znajduję Cię ponownie przed Piłatem. Ale cóż za wzruszający widok! Niebiosa są przerażone, a piekło drży ze strachu i wściekłości… Życie mojego serca, moje spojrzenie nie może znieść Twojego widoku bez wrażenia, że sama umieram. Ale porywająca siła Twojej Miłości zmusza mnie do spojrzenia na Ciebie, abym mogła dobrze zrozumieć Twój ból. Wśród łez i wzdychań przypatruję się Tobie.

Jezu mój, jesteś nagi i zamiast w szaty widzę Cię przybranego w krew. Widzę Twoje porozrywane Ciało, Twoje odkryte kości, Twoje Najświętsze Oblicze, które jest nie do poznania… Ciernie, wbite w Twoją Najświętszą głowę, docierają do Twoich oczu i Twarzy i nie widzę nic prócz krwi, która spływa aż do ziemi, tworząc krwawy strumyk pod Twoimi stopami… Jezu mój, już Cię nie rozpoznaję. Do jakiego stanu zostałeś doprowadzony! Twój stan osiągnął absolutny szczyt poniżenia i cierpienia! Ach, już dłużej nie mogę znieść Twojego tak żałosnego widoku! Czuję, że umieram! Chciałabym zabrać Cię sprzed oblicza Piłata, aby zamknąć Cię w swoim sercu i zapewnić Ci odpoczynek. Swoją miłością chciałabym uleczyć Twoje Rany, a Twoją Krwią zatopić cały świat, aby zamknąć w niej wszystkie dusze i przyprowadzić je do Ciebie jako zdobycz Twoich boleści.

A Ty, o cierpliwy Jezu, wydaje się, że z trudem spoglądasz na mnie przez ciernie i mówisz do mnie: Córko moja, pójdź w te moje związane ramiona. Złóż swoją głowę na mojej piersi, a ujrzysz jeszcze dotkliwsze i bardziej gorzkie boleści, bo to, co widzisz na zewnątrz mojego Człowieczeństwa, nie jest niczym innym jak ujściem moich wewnętrznych cierpień. Przysłuchuj się uderzeniom mojego Serca, a usłyszysz, że wynagradzam niesprawiedliwość tych, którzy rządzą; ciemiężenie biednych i niewinnych, nad którymi przedkładani są winni; pychę tych, którzy dla podtrzymania dostojeństw, pozycji i bogactw nie przejmują się złamaniem wszelkiego prawa ani też wyrządzeniem bliźniemu zła, zamykając oczy na Światło Prawdy.

Jezus cierpiący

Tymi cierniami chcę roztrzaskać ducha pychy «ich dostojności». A otworami, jakie robią w mojej głowie, chcę sobie utorować drogę w ich umysłach, aby uporządkować w nich wszystko zgodnie ze Światłem Prawdy… Będąc tak upokorzonym przed tym niesprawiedliwym sędzią, chcę dać do zrozumienia wszystkim, że jedynie cnota jest tym, co ustanawia człowieka królem samego siebie, i nauczam tych, którzy rządzą, że cnota w połączeniu z właściwą wiedzą jest jedyną godną rzeczą. Jest ona zdolna do rządzenia i potrafi sprawować władzę nad innymi, podczas gdy wszystkie inne godności nieposiadające cnoty są niebezpieczne i godne potępienia… Córko moja, powtarzaj moje wynagrodzenia i zwracaj nadal baczną uwagę na moje cierpienia.

Jezu, Miłości moja, dostrzegam, że Piłat drży, widząc Cię w tak żałosnym stanie, i poruszony do głębi oświadcza: Czyż możliwa jest taka potworność w ludzkich sercach? Ach, nie to było moją wolą, gdy Go skazywałem na ubiczowanie!

Aby Cię uwolnić z rąk wrogów i tym samym znaleźć bardziej uzasadnioną podstawę (będąc całkowicie spokojny, odwraca od Ciebie swoje spojrzenie, gdyż nie może znieść Twojego zbyt bolesnego widoku), ponownie Cię zapytuje: Ale powiedz mi, co żeś uczynił. Twoi ludzie wydali Cię w moje ręce. Powiedz mi, czy Ty jesteś Królem. Jakie jest Twoje Królestwo?

Na grad pytań Piłata, Ty, o mój Jezu, nie dajesz żadnej odpowiedzi i zamykając się w sobie, myślisz o zbawieniu mojej biednej duszy za cenę tak wielu boleści. A Piłat, widząc, że mu nie odpowiadasz, dodaje: Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Cię lub skazać? A Ty, Miłości moja, chcąc, aby światło prawdy zajaśniało w umyśle Piłata, odpowiadasz: Nie miałbyś nade Mną żadnej władzy, gdyby Ci jej nie dano z Góry. Jednakże Ci, którzy wydali Mnie w twoje ręce, popełnili cięższy grzech niż twój.

Piłat, jakby poruszony łagodnością Twojego głosu, niezdecydowany i z sercem pełnym niepokoju, myśląc, że serca Żydów są bardziej współczujące, postanawia pokazać Cię z tarasu, mając nadzieję, że poczują litość, gdy zobaczą Cię tak umęczonego, a on w ten sposób będzie mógł Cię uwolnić.

Cierpiący Jezu, moje serce omdlewa, gdy widzę Cię kroczącego za Piłatem. Z trudem się poruszasz, zgięty pod tą straszliwą koroną z cierni. Krew znaczy Twoje kroki i gdy wychodzisz, słyszysz wzburzony tłum, który z niecierpliwością czeka na Twój wyrok.

Piłat wymusza ciszę, aby przyciągnąć uwagę wszystkich i aby wszyscy mogli go usłyszeć. Ze wstrętem chwyta dwa końce czerwonego płaszcza, który okrywa Twoją pierś i plecy, unosi je, żeby pokazać wszystkim, do jakiego stanu zostałeś doprowadzony, i głośno mówi: Ecce Homo! Oto Człowiek! Spójrzcie na Niego! On już nie jest podobny do człowieka! Przypatrzcie się Jego ranom. Jest już nie do poznania. Jeśli uczynił zło, odcierpiał już wystarczająco, a nawet za dużo. Żałuję, że kazałem Mu tak cierpieć. Uwolnijmy Go zatem!

Jezu, Miłości moja, pozwól, że Cię podtrzymam, bo widzę, jak się chwiejesz, nie mogąc się utrzymać na nogach pod ciężarem tak wielkiego bólu… Ach, w tej uroczystej chwili decyduje się Twój los. Gdy Piłat wypowiada te słowa, zapada głęboka cisza w Niebie, na ziemi i w piekle… A potem jakby jednogłośnie słyszę krzyk wszystkich: ukrzyżuj Go, ukrzyżuj! Za wszelką cenę chcemy Jego śmierci!

Jezu, moje Życie, widzę, że drżysz… Wołanie o śmierć dociera do Twojego Serca, a w tych głosach słyszysz głos Twojego drogiego Ojca, który mówi: Synu mój, chcę Twojej śmierci, i to śmierci na Krzyżu!… Ach, słyszysz również swoją drogą Mamę, która choć zraniona i zasmucona, jak echo powtarza za Twoim drogim Ojcem: Synu, chcę Twojej śmierci!… Aniołowie, święci, piekło, wszyscy jednym głosem wołają: ukrzyżuj Go, ukrzyżuj! Nie ma więc duszy, która by chciała, abyś pozostał przy życiu… I och, och, z największym wstydem, z bólem i zgrozą, ja również czuję się zmuszona przez najwyższą siłę do wołania: ukrzyżuj Go! Jezu mój, przebacz mi, jeśli i ja, nędzna grzesznica, chcę Twojej śmierci! Ale proszę Cię, pozwól mi umrzeć razem z Tobą…

A Ty tymczasem, o mój udręczony Jezu, poruszony moim bólem, wydaje się, że mówisz do mnie: Córko moja, przytul się do mojego

Jezus cierpiący

Serca i dziel mój ból i moje zadośćuczynienie. Chwila jest podniosła, musi zapaść decyzja, albo moja śmierć, albo śmierć wszystkich stworzeń… W tym momencie dwa strumienie wpływają do mojego Serca. W jednym są dusze, które, jeśli chcą mojej śmierci, to dlatego, że chcą znaleźć we Mnie Życie. W ten sposób, gdy Ja przyjmuję śmierć za nich, one uwalniane są od wiecznego potępienia, a bramy Nieba otwierają się na ich przyjęcie…

W drugim strumieniu są dusze, które pragną mojej śmierci z nienawiści i dla potwierdzenia swojego potępienia. Moje Serce przeszyte jest bólem i odczuwa śmierć każdej z nich. Odczuwa także ich bóle w piekle… Moje Serce nie może znieść tego gorzkiego bólu. Czuję śmierć z każdym uderzeniem serca, z każdym oddechem i powtarzam: dlaczego tak wiele krwi będzie wylanej niepotrzebnie? Dlaczego moje cierpienia będą bezowocne dla tak wielu? Ach, córko, pomóż Mi, bo nie mogę już dłużej tego znieść! Dziel ze Mną mój ból i niech twoje życie będzie nieustanną ofiarą, aby zbawiać dusze i łagodzić moje tak straszliwe cierpienia.

Serce moje, Jezu, Twój ból jest moim i jak echo powtarzam Twoje zadośćuczynienia.

Ale widzę, że Piłat jest zaskoczony i pospiesznie mówi: Jak to? Czy mam ukrzyżować waszego Króla? Ja nie znajduję w Nim winy, aby Go skazać!

A Żydzi krzyczą, zagłuszając wszystko wokół: Nie mamy innego króla, tylko Cezara i jeśli Go nie skażesz, nie jesteś przyjacielem Cezara! Precz, precz! Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj!

Piłat, nie wiedząc, co zrobić, i z obawy, że zostanie pozbawiony władzy, rozkazuje przynieść naczynie z wodą i umywając ręce, mówi: Nie jestem winny Krwi tego Sprawiedliwego. I skazuje Cię na śmierć. […]

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa

Zadowolenie, jakie błogosławiony Jezus odczuwa, gdy rozważamy owe Godziny jest tak duże, że chciałby, aby przynajmniej jeden egzemplarz tych medytacji, do praktykowania, znajdował się w każdym mieście lub miasteczku, ponieważ gdy je rozważamy, dzieje się tak, jakby Jezus słyszał w tych zadośćuczynieniach odtwarzany swój własny głos i swoje własne modlitwy, które wznosił do Ojca podczas 24 godzin swojej bolesnej Męki. I jeśli byłoby to praktykowane przez przynajmniej kilka dusz w każdym mieście lub miasteczku, to wydaje mi się, że Jezus daje mi do zrozumienia, iż sprawiedliwość Boża zostałaby częściowo złagodzona… (Z listu Luizy Piccarrety)

Godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa nie są narracją czy zwykłym rozważaniem Męki Jezusa opisanej przez wielu innych autorów kościelnych. Są natomiast modlitwą na wzór gimnastyki lub szkoły życia, modlitwą, w której się jednoczymy z Jezusem, żeby nauczyć się czynić wraz z Nim i tak jak On  tego, co On czynił w swoim wnętrzu, aby nas odkupić.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *