Kary świata i wielkie próby nielicznych dobrych ludzi

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Nadal przechodzę udręczone dni, szczególnie z powodu niemal ciągłych gróźb Jezusa, że kary będą się bardziej rozprzestrzeniać. Zeszłej nocy byłam więc przerażona. Znalazłam się poza sobą i spotkałam mojego cierpiącego Jezusa. Gdy Go odnalazłam, poczułam, jak odradzam się do nowego życia. Jednak to było tylko moje złudzenie! Kiedy miałam Go pocieszyć, liczni ludzie wydarli mi Go i poszarpali na kawałki! Co za zgryzota! Co za przerażenie! Rzuciłam się na ziemię przy jednym z kawałków, a głos z Nieba rozległ się w tym miejscu: Wytrwałość i odwaga dla tych nielicznych, którzy są dobrzy! Niech nie zmieniają się w niczym i nie zaniedbują niczego. Będą wystawieni na wielkie próby ze strony Boga i ludzi. Jedynie wierność nie pozwoli im się zachwiać i będą ocaleni. Ziemia zostanie pokryta niespotykanymi karami. Stworzenia chcą zniszczyć Stwórcę. Będą chciały mieć własnego boga i zaspokoić swoje zachcianki kosztem wszelkiej rzezi. A ponieważ nie osiągną swoich zamiarów, dopuszczą się najbardziej odrażającego okrucieństwa. Wszystko będzie przerażeniem i zgrozą.

Potem powróciłam do siebie. Drżałam. Myśl o tym, do jakiego stanu doprowadzili mojego ukochanego Jezusa, przynosiła mi śmierć. Za wszelką cenę chciałam Go ujrzeć przez chwilę, aby zobaczyć, co się z Nim stało. Jezus zaś, który jest zawsze dobry, przyszedł, a ja się uspokoiłam. Niech będzie zawsze błogosławiony. (Tom 11, 05.02.1916)

Pośród kar świata Jezus pragnie znaleźć w tym, kto żyje w Jego Woli, wszystko to, co znalazł w Nim Ojciec

Byłam zasmucona z powodu nieobecności mojego ukochanego Jezusa. Jeśli przybywa, to wdycham trochę życia, ale jestem jeszcze bardziej zasmucona, gdyż widzę, że jest bardziej strapiony niż ja i nie chce dać się przebłagać, ponieważ stworzenia zmuszają Go do zesłania kar i wydzierają z Niego kolejne. Ale gdy On karze, rozpacza nad dolą człowieka i kryje się wewnątrz mojego serca, jakby po to, żeby nie widzieć, jak człowiek cierpi… Wygląda na to, że nie można już dłużej żyć w tych okropnych czasach. A jednak to tylko początek…

Gdy więc byłam pełna obaw o swój trudny i smutny los (gdyż bardzo często byłam Go pozbawiona), mój ukochany Jezus przyszedł, zarzucił mi rękę wokół szyi i powiedział: Córko moja, nie wzmagaj mojego bólu swoimi obawami. Jest go i tak za wiele. Nie tego od ciebie oczekuję. Pragnę raczej, abyś uczyniła swoimi moje boleści, moje modlitwy i całego Mnie, tak abym mógł znaleźć w tobie drugiego siebie. W obecnych czasach potrzebuję ogromnego zadośćuczynienia i tylko ten, kto czyni siebie Mną, może Mi je dać. To zaś, co Ojciec znalazł we Mnie dla dobra wszystkich, czyli chwałę, zadowolenie, miłość oraz całkowite i doskonałe zadośćuczynienie, pragnę znaleźć w tych duszach, które jak wielu drugich Jezusów odpłacą Mi się na równi. Powinnaś powtarzać te intencje w każdej godzinie Męki, którą rozważasz, w każdym czynie, we wszystkim. Ach, jeśli nie znajdę mojego zadośćuczynienia, to koniec ze światem! Kary będą spływać w dół potokami. Ach, córko moja! Ach, córko moja…! (Tom 11, 09.12.1916)

Jezus chce dla dobra wszystkich pomnożyć dusze żyjące w Jego Woli

Kiedy znajdowałam się w swoim zwyczajowym stanie, mój słodki Jezus przyszedł na chwilę i przelotnie i powiedział do mnie: Córko moja, moje Serce odczuwa nieodpartą potrzebę, aby pomnożyły się dusze żyjące moją Wolą, ponieważ są one miejscem moich spotkań. Moja Miłość chce czynić dobro dla wszystkich, ale grzechy nie pozwalają Mi wylać na nich moich dobrodziejstw. Poszukuję więc tych miejsc spotkań, gdyż w nich bez przeszkód mogę wylewać moje łaski. A za ich pośrednictwem korzystają z nich kraje i ludzie, którzy je otaczają. Dlatego im więcej mam na ziemi tych miejsc spotkań, tym bardziej moja Miłość daje sobie upust i tym więcej przelewa się dla dobra ludzkości. (Tom 11, 06.08.1916)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *