Miejsce Maryi w Woli Bożej

Maryja jest konieczna w naszej relacji z Bogiem i w Jego boskim planie. Rola Maryi jest istotna i wyjątkowa. Powinniśmy coraz bardziej poznawać Boży plan oraz to, co On chce z nami uczynić i jak my mamy odpowiedzieć na Jego Wolę, na Jego marzenie Miłości. Dlatego prosi nas, abyśmy spojrzeli na Matkę Bożą i zwrócili się do Niej, abyśmy spojrzeli na Matkę Jezusa i na Matkę naszą, bo to dzięki Niej realizuje się Wola Boża.

Bóg chciał uzależnić od Maryi cały swój boski Projekt. Bóg nie potrzebował niczego ani nikogo. Potrzebował jednak dać upust swojej Miłości. W tajemnicy Życia Trzech Osób Boskich Ojciec zradza Syna, swój własny Obraz, Boże Słowo („Logos”), a z ich wzajemnej Miłości pochodzi Osoba Ducha Świętego. Duch Święty jest zatem ich wzajemną więzią, ich wzajemną Miłością. Dlatego też ze „współzawodnictwa” miłości Osób Boskich powstał odwieczny dekret Wcielenia Słowa, na mocy którego Bóg ustanowił swoje dzieła zewnętrzne („ad extra”): Stworzenie, Odkupienie i Uświęcenie. Pierwszym zatem odwiecznym dekretem ich Woli było Wcielenie Słowa, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Od tego wszystko się zaczyna. Ale wraz z Nim odwiecznie chciana i poczęta, pośród Trzech Osób Boskich, była Ta, która miała być Jego Matką, Przenajświętsza Dziewica, od której jednak Bóg chciał uzależnić Wcielenie Syna Bożego. Maryja była zawsze doskonale wolna w swojej odpowiedzi Bogu. Bóg zaryzykował wszystko wolną odpowiedzią Maryi. Ta Jej odpowiedź miała być tylko z miłości, gdyż jedynie taka odpowiedź była godna Boga. Jezus powiedział „beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Tak samo Bóg powiedział: „bez Niej nie chcę uczynić niczego”.

Zasługa Maryi nie wynika z tego, czego dokonała w swoim życiu, ani z tego, co wycierpiała, ale z tego, jak bardzo kochała, to znaczy z tego, jak dobrowolnie zjednoczyła swoją wolę z Wolą Bożą i utożsamiła ją z Nią. Zasługa leży w odpowiedzi Bogu. Inicjatywa zawsze pochodzi od Boga, ale odpowiedź zależy od stworzenia.

To, co wyróżnia Maryję w oczach Jezusa, to nie fakt, że Go poczęła i wykarmiła, ale to, że przyjęła Wolę Bożą, dając Jej w sobie życie. Teoretycznie każda kobieta mogła począć Jezusa, nawet w sposób dziewiczy, dzięki działaniu Boga. Dlaczego nie? Jednak prawdziwym warunkiem bycia Matką Jezusa Chrystusa było posiadanie w sobie Woli Ojca, Jego Mocy twórczej, Jego boskiej dziewiczej Płodności. Maryja była doskonałą naśladowczynią Ojca Niebieskiego. Tylko Maryja tego dokonała.

Jezus mówi do „Małej Córeczki Woli Bożej” Luizy Piccarrety (tom 11 Księgi Nieba, 9 maja 1913): Córko moja, nie możesz dobrze zrozumieć, czym była dla Mnie moja umiłowana Mama. Kiedy przyszedłem na ziemię, nie mogłem przebywać bez Nieba, a moim Niebem była moja Mama. Między Mną a moją Matką przechodziła taka elektryczność, że nie umknęła Jej żadna myśl, której by nie zaczerpnęła z mojego umysłu. To czerpanie ze Mnie słowa, woli, pragnienia, działania i kroku, jednym słowem wszystkiego, stwarzało w tym Niebie słońce, gwiazdy, księżyc i wszelką możliwą radość, jaką może Mi dać stworzenie i jaką ono samo może otrzymać. Och, jakże się radowałem w tym Niebie! Och, jak bardzo czułem się pokrzepiony i odnowiony we wszystkim! Nawet pocałunki, które Mi dawała moja Mama, zawierały w sobie pocałunek całej ludzkości i oddawały Mi pocałunek wszystkich stworzeń. Wszędzie czułem moją ukochaną Mamę. Czułem Ją w oddechu, a jeśli był ciężki, Ona Mi go podtrzymywała. Czułem Ją w Sercu i jeśli było rozgoryczone, Ona Mi je osładzała. Czułem Ją w krokach, a jeśli były zmęczone, Ona dodawała Mi sił i przynosiła wytchnienie… Któż mógłby ci powiedzieć, jak bardzo odczuwałem Ją podczas mojej Męki? Przy każdym biczu, przy każdym cierniu, przy każdej ranie, przy każdej kropli mojej Krwi, wszędzie Ją odczuwałem. Pełniła dla Mnie urząd prawdziwej Matki… Ach, gdyby dusze były Mi wierne, gdyby wszystko ze Mnie czerpały, jakże wiele niebios i wiele matek miałbym na ziemi!

Bez Niej nie mielibyśmy ani Odkupiciela, ani Odkupienia. Bez Niej nie byłoby nawet jednej strony Ewangelii. Co więcej, ponieważ samo Stworzenie nas wszystkich i wszystkiego, co istnieje, miało zależeć od Wcielenia Słowa Bożego, w konsekwencji tego samo istnienie Dziewicy i nas wszystkich Bóg uzależnił od Bożego „tak” Maryi, od Fiat Maryi.

W odwiecznym, a zarazem historycznym akcie Wcielenia, wraz z uwielbionym Człowieczeństwem naszego Pana, Jego Miłość sprawiła, że ​​począł w sobie wszystkie dusze, a w pierwszej kolejności duszę swojej Matki, otaczając Ją wszystkimi swoimi zasługami i zachowując Ją od wszelkiej zmazy grzechu, a także od wszystkich skutków grzechu. Niepokalana Maryja jest pierwszą odkupioną, choć w inny sposób niż my. Maryja została odkupiona, tak aby grzech Jej nie dotknął. My natomiast zostaliśmy uwolnieni od grzechu, w którym się narodziliśmy. Także Adam został stworzony doskonały i niepokalany, ale nie potrafił dochować wierności Miłości Bożej. Grzech oddzielił go od Boga ze wszystkimi tego konsekwencjami. Był dzieckiem Bożym przez dar łaski i stał się zbuntowany i obcy Bogu. Skruszony, mógł jedynie dążyć do bycia przyjętym jako sługa. Będąc bardzo bogatym, stał się bardzo ubogi… Wszystkie dzieci Adama, aż do ostatniego dziecka, które przyjdzie na świat, są oddzielone od Boga, są spadkobiercami wszelkiego zła i potrzebują odkupienia.

Jeśli „rzeka” ludzkości została zanieczyszczona już u źródła (od Adama i Ewy), grzech nie mógł dotknąć Maryi, ponieważ Ona wraz ze swoim Synem stoi odwiecznie „ponad tym źródłem. Jezus powiedział: „Zanim Abraham stał się, Ja Jestem” (J 8, 58). Tak samo może powiedzieć „Zanim Adam stał się, Ja Jestem”. Wraz z Nim Maryja może powiedzieć „zanim Ewa stała się, Ja jestem”. Dlatego fakt, że urodziła się wiele wieków po naszych praojcach, nic nie znaczy, ponieważ Maryja i Jej Syn są pierwsi w porządku „przyczynowo-skutkowym” i dzięki Nim sprawiedliwość Boża ocaliła od zguby Adama ze wszystkimi jego potomkami, wraz z całym Stworzeniem, które przez grzech człowieka nie miało już racji bytu. Jezus i Maryja mieli naprawić szkody wyrządzone przez grzech i zbawić nas wszystkich, dokonując dzieła Odkupienia, czyniąc nas ponownie dziećmi Bożymi oraz prawdziwymi spadkobiercami i królami całego Stworzenia.

Luiza Piccarreta pisze w swoim czwartym tomie „Księgi Nieba” 26 stycznia 1902 roku:

…ujrzałam przed sobą niekończące się światło i zrozumiałam, że w owym Świetle przebywa Trójca Przenajświętsza. Jednocześnie widziałam przed tym Światłem Królową Matkę, która była całkowicie pochłonięta przez Trójcę Przenajświętszą i wchłaniała w siebie wszystkie Trzy Osoby Boskie w taki sposób, że była wzbogacona trzema przymiotami Trójcy Świętej – mocą, mądrością i miłością. I tak jak Bóg kocha ludzkość jako część samego siebie i jako cząstkę, która z Niego wyszła, i gorąco pragnie, aby ta cząstka Jego samego do Niego powróciła, tak też Królowa Matka, uczestnicząc w tym, kocha ludzkość płomienną miłością.

„Część samego siebie” nie oznacza, że ​​stanowimy część Boskiej Istoty, ale że jesteśmy owocem Jego Miłości i Jego boskiej doskonałości, tak jak można powiedzieć o dziecku, że jest „częścią” tego, kto je zrodził.

Rola Maryi nie kończy się na poczęciu i zrodzeniu Syna Bożego. Jej Boskie Macierzyństwo rozciąga się na całe Jej Mistyczne Ciało, tak iż Ona czyni dla każdego z nas to, co uczyniła dla swojego Syna.

Kiedy Jezus wcielił się w Jej łonie, począł wszystkie dusze jako swoje Mistyczne Ciało i przyjął na siebie grzechy i boleści każdego stworzenia. Od tego czasu, czyli już od samego Poczęcia, rozpoczęła się Jego Męka, która ciągle rosła, a w ostatnim dniu Jego życia „przelała się” na zewnątrz w Męce, którą zadali Mu ludzie. Jezus chciał dokonać całego tego dzieła Odkupienia wraz ze swoją Matką. Jego miłość jako Syna nie pozwoliła Mu wykluczyć Jej z niczego, co czynił. Chciał, aby „tak” Maryi, aby „Fiat” Maryi był obecny wraz z Jego własnym „Fiat”. Jezus pragnął tego „Fiat”, aby się narodzić, żyć, umrzeć, a także zmartwychwstać.

W ten sam sposób Bóg chce, aby nasz „Fiat”, nasze „tak”, zjednoczone było z „Fiat” Jezusa i Maryi, tak aby mógł uznać nas za dzieci. W przeciwnym razie ich „Fiat” nic by nam nie dał.

Maryja jest więc Matką Jezusa nie tylko przez dziewięć miesięcy, nie tylko przez całe Jego dzieciństwo, ale i przez całe Jego życie. Jest nie tylko widzem, ale i współpracowniczką i Matką każdej nauki Jezusa, Matką każdego Jego cudu, każdego udzielonego przebaczenia, każdego ustanowionego sakramentu, każdej Jego modlitwy, każdej łzy, każdej kropli przelanej Krwi, którą Ona sama Mu dała… Maryja jest Matką Eucharystii, Matką Zmartwychwstania…, Matką Jego Triumfu, Matką Odkupiciela, Matką Króla królów! Maryja jest Bożą Matką!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *