Prawdziwy wypoczynek to wyciszenie wszystkiego, co nie jest Bogiem

Z pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety:

Znajdując się poza sobą, wydawało mi się, że jest noc. Widziałam cały wszechświat, cały porządek natury, gwiaździste niebo, nocną ciszę. Krótko mówiąc, wydawało mi się, że wszystko ma jakieś znaczenie. Gdy to oglądałam, wydawało mi się, że widzę naszego Pana, który opowiadał o tym, co widziałam: Cała przyroda zaprasza nas do wypoczynku. Jednak czym jest prawdziwy wypoczynek? Jest nim wewnętrzny wypoczynek i wyciszenie wszystkiego, co nie jest Bogiem.

Spójrz na gwiazdy, które świecą umiarkowanym światłem, nieoślepiającym tak jak słońce. Spójrz na sen i ciszę całej natury, na ciszę ludzi, a nawet zwierząt, którzy poszukują miejsca lub legowiska, w którym mogliby przebywać w ciszy i odpoczywać od zmęczenia życiem. Jeśli to jest niezbędne dla ciała, to o wiele bardziej dusza potrzebuje wypocząć we własnym centrum, którym jest Bóg. Aby jednak móc wypocząć w Bogu, konieczna jest cisza wewnętrzna, tak jak konieczna jest cisza zewnętrzna dla ciała, aby mogło spokojnie zasnąć. Ale czym jest ta cisza wewnętrzna? Jest nią wyciszenie własnych namiętności trzymając je pod kontrolą, jest nią wyciszenie pragnień, skłonności, uczuć, krótko mówiąc, wszystkiego, co nie przywołuje Boga. A jakim sposobem można to osiągnąć? Jedynym, i to absolutnie koniecznym, sposobem jest wyniszczenie własnego bytu i zredukowanie go do zera, do takiego stanu, w jakim znajdował się przed stworzeniem. Kiedy dusza zredukuje swój byt do zera, powinna podjąć go w Bogu.

Córko moja, wszystkie rzeczy biorą swój początek z nicości. Gdyby ten tak uporządkowany wszechświat, który podziwiasz, był przed stworzeniem wypełniony innymi rzeczami, nie mógłbym użyć swojej twórczej dłoni, aby go stworzyć po mistrzowsku i uczynić tak wspaniałym i bogato zdobionym. Mógłbym co najwyżej zniszczyć wszystko, co by w nim istniało, a następnie stworzyć go ponownie według moich upodobań. Ale pozostajemy zawsze przy tym samym: wszystkie moje dzieła biorą swój początek z nicości. Kiedy dusza wplątuje inne rzeczy, nie mogę do niej zstąpić i w niej działać, gdyż to nie jest godne mojego Majestatu. Kiedy jednak dusza redukuje się do zera i wznosi się do Mnie, i podejmuje swój byt w moim bycie, wtedy działam jak Bóg, którym jestem, a dusza odnajduje swój prawdziwy wypoczynek. Tak więc wszystkie cnoty wywodzą się z pokory i z zatracenia siebie.

Któż mógłby wyrazić, jak wiele zrozumiałam z tego, co mi powiedział błogosławiony Jezus? Och, jakże szczęśliwa byłaby moja dusza, gdybym mogła zniweczyć mój biedny byt, aby móc otrzymać od mojego Boga Jego własny Byt Boży! Och, jakże bym się uszlachetniła! Jakże bym była uświęcona! Jakże jestem niemądra! Gdzie mam rozum, skoro jeszcze tego nie czynię? Co za ludzka nędza, która zamiast szukać swojego prawdziwego dobra i wzlatywać wysoko, zadowala się stąpaniem po ziemi i życiem w błocie i gnoju! (Tom 3, 20.05.1900)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *